Pewność siebie, dobra samoocena - życzymy tego naszym dzieciom.
Czasami mamy wrażenie, że brakuje im trochę pozytywnego spojrzenia na samych siebie,
a czasem mamy wrażenie odwrotne - że to nam dzieci okazują zbyt mało szacunku.
Skąd to się bierze?
Czy takie rzeczy można jakoś poprawić?
Na początek retrospekcja - czy któryś ze zwrotów brzmi znajomo?
- "Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie!"
- "Dzieci i ryby głosu nie mają!"
- "Nadzieja matką głupich"
- "Głupi ma zawsze szczęście"
- "Daj mi spokój, bo cię oddam Cyganom!"
- "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła"
- "Nie bądź taka do przodu, bo cię z tyłu zabraknie!"
- "Kto ma pszczoły, ten ma miód, kto ma dzieci, ten ma smród"
- "Spadaj smrodzie!"
- "Nie rycz jak baba, łajzo! Zaraz ci dam powód do płaczu!"
- "Zobaczysz, kiedyś cię zostawię! Po prostu pójdę sobie i zostaniesz sam"
- "Dlaczego nie możesz być jak X?"
- "Zobacz jak chłopczyk grzecznie siedzi, a ty? - co ty masz? - robaki w dupie?"
- "Nudzi ci się? To pluj, łap i po dupie się drap!"
Są słowa, które raniły bardzo.
Teraz już może nie. Może udało nam się przejść nad nimi do porządku dziennego i tylko czasem wypływają na powierzchnię.
Czy zdarza się, że sterują nami od wewnątrz?
Czy zdarza się, że teraz sami je mówimy?
By nabrać nad nimi kontroli musimy się z nimi rozprawić. Pożegnać.
Nie pozwolić, by naszym głosem docierały do dzieci. Te słowa są jak trucizna dla pewności siebie. Nie osiągniemy poprawy w staraniach podniesienia samooceny dzieci - jeśli w międzyczasie będziemy karmić je takimi zdaniami.
Powinniśmy także usunąć z naszego języka podobne - okazujące brak szacunku:
![]() |
Sposoby na poprawę samooceny - szkic: psycholog-logopeda.org.pl |
Drobne zmiany każdego dnia - dla lepszej przyszłości.
Komentarze
Publikowanie komentarza